czwartek, 24 października 2013

książka musi być siekierą na zamarznięte morze w nas

**********************************************************

Nieprawdopodobny hardcore o "starotestamentowym" rozmachu, przez co rozumiem totalność w ogarnianiu ludzkiej kondycji - jej bogactwa, które poraża - bez przekłamań i ulg, bez jakichkolwiek filtrów, wynikających choćby z przynależności do opisywanego gatunku. Niesamowity instynkt, nieustraszoność i śmiałość, prowadzące często konsumenta do refluksu, który komplikuje proces trawienia. To Płatonow. I zawdzięczam go w zasadzie Pilchowi, który w swojej słynnej literackiej jedenastce wszechczasów właśnie jego umieścił na pierwszym miejscu – Płatonowa.

Pilch ma rację, gdy mówi, że bardzo chciałby tak pisać, jak Płatonow, ale pisze inaczej. Pilch rozbraja wygenerowaną grozę poprzez skłonność (a może zasadę, która go nie opuszcza, bo jest JEGO, przynależy do jego stylu) do dygresji, która chroni i pozwala atakowanemu zebrać siły.

W jego ostatniej powieści (Wiele demonów) można - zgodnie z obietnicą - rzeczywiście znaleźć wiele biesów. I dygresji oczywiście równie wiele. W każdym razie czyta się ją wartko, wręcz się płynie do ostatniej strony, a wtedy - ku własnemu zaskoczeniu - ogarnia człeka tęsknota za tym światem-za-światem-ludzi-duchów, który okazuje się nagle tak bardzo namacalny, że go brak.

Tendencyjnie wyodrębniłam z całości tylko jeden kawałek, jeden cytat (btw Płatonowa źle się cytuje – miałoby się ochotę/potrzebę przytaczać całe połacie tekstu).

Więc z Wielu demonów właśnie to:

"Ty tylko jesteś i twój Duch półżywy, początek bólu zbliża się do ciebie, cienie spod wieży ruszają w twoją stronę. Od teraz tysiąc, sto tysięcy razy będziesz sobie wyobrażał jej powrót, ale ona nie wróci. Minuty bez niej, miesiące bez niej. Wtorek bez niej, środa bez niej, czwartek bez niej, piątek bez niej. Dalej szkoda gadać, w koło rzecz biegnie. Będziesz się uczył żyć bez niej, będziesz się uczył spać bez niej, budzić się bez niej, wstawać bez niej. Bez niej straciłeś władzę w nogach, będziesz się uczył chodzić bez niej. Będziesz się uczył jeść bez niej, czytać bez niej, ubierać się bez niej. Bez niej oślepłeś, będziesz się uczył spoglądać na świat bez niej. Bez niej zaczniesz się dusić, minie sporo – w najlepszym razie – miesięcy, zanim nauczysz się oddychać bez niej. Płytko, bo płytko, ale na wegetację wystarczy. Będziesz miał na wszystkie nauki bezmiar poranków, zmierzchów, nocy i ciągnących się jak lata dni. Czas wreszcie zwolni i zaznasz grozy tej powolności."
 Jerzy Pilch, Wiele demonów


**********************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz