poniedziałek, 25 stycznia 2016

Społeczeństwo jest zdradliwe

**********************************************************

No więc nie, nie tęsknię za dniami pełnymi słońca. I nie czuję się przygaszona. 

Nawet pomimo czytania wspomnianych już ostatnio Czasów secondhand Swietłany Aleksijewicz, zawierających historie osadzone w kontekście najnowszych dziejów Rosji, wcześniej Związku Radzieckiego, które są historiami trudnymi do zniesienia, ale przede wszystkim ludzkimi. „Różnica między mną a resztą ludzi jest tylko taka, że oni uważają się za przyzwoitych. Człowiek jednak nie zna siebie; gdyby poznał, toby się przestraszył”, mówi jeden z bohaterów, odsiadujący karę dożywocia. I mnie to przestrasza. Bo jeśli wiemy o sobie tyle, ile nas sprawdzono, to ci ludzie zostali sprawdzeni ekstremalnie. W każdym razie większość z nich.

Tym, czego można się chwycić, choć jest to chwyt z gatunku desperackich, jak chwyt tonącego, jest fakt, że non-fiction ma jako twórczość pewną "wadę wrodzoną", o czym mówi w książce reżyserka filmowa, Irina Wasiljewa: zrobi się dokument, a życie toczy się dalej. Bohaterowie nie są wymyśleni, są żywi, nie zależą od woli autora. To autor nie jest wolny, oni tak. Rzecz pozostaje otwarta. 

„Nikt mnie dotąd nie wypytywał o moje życie, dlatego z panią tak się rozgadałam”, mówi jedna z bohaterek. „Dobrzy ludzie przeczytają i popłaczą, a źli… ci najważniejsi… nie przeczytają”, stwierdza druga. „Jest taki dowcip o sowku, czyli sowieckim człowieku: zły jak pies, a milczy jak ryba”, to ktoś inny. 

Ta wielość głosów w Czasach... toczy się w harmonijnym trybie fugi, mimo to myślimy: Dostojewski, wysłuchując po kolei bohaterów, których chciałoby się czasem trochę "ścieśnić", żeby dla własnego dobra nie byli tacy pojemni – żeby jeden człowiek zmieścił w sobie aż tyle? nie ma szans.

Na przykład jedna matka, którą nazywam w myślach Karamazow. Córka mówi o niej: „Była zła. I kochała życie. Taka łasa była na życie”. A gdy dopadła ją w końcu śmiertelna choroba, to wtedy chciała sprzedać Bogu własne dzieci, bo miała nadzieję, że jak mu je odda, może sama zostanie przy życiu. A kiedy umarła, to córka ją umyła i ubrała: "Myłam ją sama i ubierałam, bez żadnych uczuć, jak rzecz. Jak rondel". 

Co mogę powiedzieć, po przeczytaniu tej książki, o człowieku? Raczej do człowieka: Bądź odważny – najgorsze jeszcze przed tobą. Ale zapach słońca też.

_______________________________________________________________________________ Wszystkie cytaty pochodzą z: Swietłana Aleksijewicz, Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka, Wydawnictwo Czarne 2014, tłum. Jerzy Czech 


**********************************************************

niedziela, 17 stycznia 2016

Dżyngis-chan zepsuł nam geny… I pańszczyzna…*

**********************************************************

„Bierzta garnki i idzieć trzeba za dom, powylewać pomyje. Już ci szybko buty nakładać, do roboty iść, a nie wgapiać się w komputer jak w święty obraz”. 
To nie jest wbrew pozorom wyimek z Konopnickiej ani z Chłopów Władysława Reymonta (na co wskazuje jasno zastosowane w tekście słowo „komputer”), ani tym bardziej z prozy Andrzeja Muszyńskiego lub na przykład Wioletty Grzegorzewskiej. Z Mrożka zresztą też zupełnie nie. 

Cytat pochodzi otóż z całkiem innego źródła - z opowiadania, w którym rzecz dzieje się współcześnie, pod znamiennym tytułem Renata ucieka z kraju i jest jego autorką Sylwia Chutnik. A sam tekst stanowi część tomu o nazwie NieObcy, wydanego niedawno przez Stowarzyszenie Przyjaciół Polskiej Akcji Humanitarnej, w którego podtytule jest taka informacja: „21 opowiadań, żeby się nie bać. Polscy pisarze dla Uchodźców”. Chwalebna akcja. 

Chłopi to proza gigant, jazda obowiązkowa, ale gdyby ktoś miał problem z jej odbyciem, gdyby wolał jednak obywatelski haracz mniejszego nieco kalibru, niech się w ciemno chwyci za Miłosierdzie gminy i niechaj zaliczy chociaż to. Też chwalebna sprawa.

Ja zamierzam zaliczyć Andrzeja Muszyńskiego, ściślej mówiąc jego Podkrzywdzie, zachęcona Miedzą, tj. poprzednią książką, stanowiącą świetny zbiorek opowiadań. A Podkrzywdzie to już powieść. 

Jak tylko się uporam z Czasami secondhand aktualnej noblistki, Swietłany Aleksijewicz, gdzie jedna z narratorek, Jelena Jurjewna, też wspomina dzieciństwo, ale jest to opowieść bardzo trudna. „Jestem ateistką. Ale mam do Boga wiele pytań…”, mówi i jest to miara jej bezradności wobec życia. Życia w takich, a nie innych realiach, życia kiedyś i życia teraz. Życia w ogóle.

NieObcy 
________________________________________________________________
* Swietłana Aleksijewicz, Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka, Wyd. Czarne 2014, tłum. Jerzy Czech 

**********************************************************

środa, 6 stycznia 2016

Czemuś mnie

**********************************************************

Kiedy poseł Ryszard Czarnecki mówi „w zgodzie”, to ja słyszę „w zygocie” i staje się to nawet symboliczne. A poza tym włos mi się jeży, jak słyszę takie życzenia o charakterze powszechnym wypowiadane nagminnie na okoliczność Świąt i rozpoczęcia się nowego roku: „Żebyście spełniali odważnie swoje marzenia, jakiekolwiek by one nie były”. Może jednak nie wszystkie, dodaję wtedy w duchu, tych co bardziej krwiożerczych raczej nie. 

I po Świętach. Trzeba zdjąć kropidło z pawlacza, mówi babcia, bo Świąt konsekwencją jest wizyta pasterzy naszych dusz. „Prosimy o przygotowanie stołu nakrytego białym obrusem, na którym prosimy żeby znajdował się Krzyż, zapalone świece, woda święcona i kropidło oraz Pismo święte. Prosimy także aby na czas „kolędy” zamknąć w odrębnym pomieszczeniu psy i koty oraz wyłączyć odbiorniki radiowe i telewizyjne [gdyż zwierzęta nie mają dusz, podobnie jak odbiorniki]. Z Bożym błogosławieństwem Duszpasterze” 

Żeby wspiąć się na pawlacz, muszę odłożyć na chwilę Amosa Oza, „Judasza”, w którym akurat teraz Gerszom Wald mówi do Szmuela: 
„Pański Jezus był marzycielem, może nawet największym z marzycieli, którzy chodzili po ziemi. Ale jego uczniowie już nie. Byli żądni władzy, aż w końcu, do czego żądza władzy zawsze prowadzi, zaczęli przelewać krew”. 
Amos Oz, Judasz, Dom Wydawniczy REBIS, 2015 tłum. Leszek Kwiatkowski 
Aha, do sałatki były ziemniaki tajfun zakupione u pana Tadzia. 


**********************************************************