niedziela, 18 stycznia 2015

W roku Owcy kobieta Królik zechce ułożyć swoje życie prywatne

**********************************************************

Wydawało mi się, że pisarze potrzebują recenzentów, nie adwokatów, że ich teksty same się bronią, mają bronić się same, i dotyczy to wszystkich piszących, a już na pewno dotyczy pisarek takiej klasy, jak na przykład Joanna Bator. Również dlatego, że w praktyce tego typu „obrony” (szlachetne skądinąd), wyglądając mniej więcej tak, nie dają satysfakcji ani autorowi/autorce (w tym przypadku Joannie Bator), ani odbiorcy/odbiorczyni (w tym przypadku mnie jako czytelniczce Joanny Bator): 
"Bator już padła ofiarą ostrej krytyki, tu i ówdzie słychać, że jej nowa książka to kompletny niewypał. W ostrej krytyce uznanej autorki, która w ostatnim czasie jako znakomita opowiadaczka odniosła bez żadnej taryfy ulgowej bezprecedensowy, także komercyjny sukces w Niemczech, gdzie uchodzi za twarz nowej polskiej literatury, można się doszukać typowej dla Polaków schadenfreude. Wyspa łza może drażnić emocjonalnym językiem i kontrolowanym ekshibicjonizmem, ale nawet jeśli nie jest pisarskim spełnieniem, widać w niej gotowość do ryzyka, a po lekturze pozostają liczne obrazy - jak choćby kolorowej martwej papugi na polskiej zimowej drodze. Celowo enigmatyczne zdjęcia Adama Golca współtworzą klimat tej niepokojącej książki". 
Cały tekst w GW TUTAJ
Więc tłumaczy mi się po pierwsze, że najnowsza książka autorki, pt. Wyspa Łza, nie jest aż taka zła. A po drugie, że to w ogóle nie jest książka, że to jest książki zajawka, "eksperyment bez precedensu", więc żebym się nie wygłupiała, dobierając się do tego czegoś przy pomocy standardowych narzędzi: 
"Tyle z Wyspy łzy dowiadujemy się o fabule najnowszej powieści Joanny Bator "Rok królika", która jeszcze nie powstała, a ukaże się prawdopodobnie w 2016 r. To eksperyment chyba bez precedensu w polskiej literaturze. Laureatka Nike 2013 rozpoczyna pracę nad nową powieścią, a nim ją ukończy, udaje się w wyprawę na Sri Lankę tropem jednej z bohaterek. To, co powstaje, jest po trosze zbiorem notatek, dziennikiem podróży, quasi-detektywistyczną historią, ale przede wszystkim - zwiastunem nowej powieści. Zapisem prowadzącego do niej procesu twórczego, a dokładniej - jego najbardziej tajemniczego, ryzykownego etapu, gdy wszystko pozostaje jeszcze w sferze intuicji, cała historia jak zawsze u Bator wyłania się z jednego zdania ("znikła bez śladu"), a zarazem kształtuje się pod wpływem intymnych myśli i emocji. Teaser jako nowy gatunek literacki?"
Cały tekst w GW TUTAJ
Uff.

**********************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz