„Łosia znalazłem w gęstym lesie nad strumieniem, dzień lub dwa po tym, jak padł. Wokół truchła było mnóstwo tropów kojotów, które przegryzły jego twardą skórę, uczyniwszy dziurę w szyi. Pożywił się tam już kruk, zostawiając białe odchody na sierści. W miarę jak kojoty powiększały dziurę, zjawiały się następne kruki. Później truchło zostało zawłaszczone przez paręnaście sępów, po których „posprzątały” czerwie. Kilka tygodni po tym, jak kojoty i sępy skończyły żerować, ciągle jeszcze miejsce to codziennie odwiedzała para kruków, które odwracały zalegające tam liście bodaj po to, aby wyjadać czerwie, poczwarki much i inne owady”.Bernd Heinrich, Wieczne życie. O zwierzęcej formie śmierci, wyd. Czarne 2014
Tak wygląda „pogrzeb” w przyrodzie, w warunkach naturalnych, zielony pogrzeb.
Ludzki pogrzeb to formaldehyd plus pancerne opakowanie, jakby zmarły był toksycznym odpadem (idą na to tysiące ton drewna, stali, zbrojonego betonu, hektolitry roztworu balsamującego). Lub kremacja, która też przypomina raczej usuwanie śmieci, niewiele mając wspólnego z obrzędem palenia ciała, jak również z poszanowaniem naszego wspólnego domu, jak nazywa ładnie biosferę Bernd Heinrich, autor zbioru esejów pt. Wieczne życie. O zwierzęcej formie śmierci (odparowanie zwłok w wysokiej temperaturze powoduje powstanie mnóstwa trujących substancji, a nowoczesne spalarnie są w Europie drugim najpoważniejszym źródłem skażenia powietrza związkami rtęci).
„Zapieramy się tego, że jesteśmy zwierzętami i częścią koła życia, częścią łańcucha pokarmowego. Przeczymy, że jesteśmy częścią wielkiej uczty i staramy się z niej wyłączyć, chociaż zjadamy miliardy zwierząt, a o wiele więcej stworzeń pozbawiamy warunków do życia. Jednocześnie odmawiamy siebie wszystkim zwierzętom, nawet po naszej śmierci. Nawet robakom. Dlatego potrzebujemy nowej opowieści o stworzeniu, która połączy nas z przyrodą i z innymi, która da nam siłę i niekoniecznie uczyni nas bogatymi, lecz przywróci nas rzeczywistości. Przyroda, religie i nauka jednoczą się w tym, co rzeczywiste, w powinowactwie wzajemnym i powinowactwie z górami i preriami, morzami i lasami. Mówię o wierzeniach opartych na faktach, co do których wszyscy się zgadzamy i które wykraczają poza śmierć indywidualną”.(…)Jesteśmy największymi recyklerami wszech czasów. Wszystko, od pradawnych lasów węglowych po wielką część ziemskiej biomasy zwierzęcej – hodowlane ptaki i ssaki (oraz w coraz większym zakresie ryby) – przetwarzamy bezpośrednio w n a s, zamiast w zrównoważony ekosystem światowy. Jak dotąd nie ma istotnych oznak woli powstrzymania „rozwoju”. Ludzie (może z wyjątkiem Chińczyków) nadal nie dopuszczają do siebie świadomości, że mnożenie się ma granice, których po prostu nie da się przekroczyć, nawet jeżeli tego chcemy. Zamykamy też oczy na to, że nasz arsenał narzędzi jest już jak zapałki w rękach dziecka. Nigdy nie nasycimy żądzy dóbr, ale możemy powstrzymać rozwój liczebny, dzięki czemu będziemy mogli świadomie wybierać to, czego można użyć.Bernd Heinrich, Wieczne życie. O zwierzęcej formie śmierci, wyd. Czarne 2014
Polecam do przeczytania dla otrzeźwienia.
**********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz