piątek, 15 sierpnia 2014

captain, my captain

**********************************************************

Nie po to skończył się lipiec i sierpień się rozpętał na dobre, żeby mnie to ominęło. Lekkie swędzenie palców obu rąk i w okolicy płata czołowego, w którym rozpoznaję bezbłędnie chęć dotknięcia Czarodziejskiej góry jeszcze raz, dla urealnienia temperatur. 

Tomasz Mann umarł pięćdziesiąt dziewięć lat temu (12 sierpnia 1955), więc to nie jest okrągła rocznica. Okrągłą – dziesięć lat - ma teraz Miłosz (umarł 14 sierpnia 2004), którego szczerze mówiąc słabo znam. Robin Williams ma dopiero dniówkę (11 sierpnia 2014). Ale nie po to o tym piszę, żeby tworzyć jakieś stowarzyszenie umarłych „poetów”. Robię czarny PR sierpniowi z powodów osobistych. 

„Musisz się z tym pogodzić że księgozbiory/ nie są nam już niezbędne musisz i to udźwignąć/ przeczytaj nekrolog przedwcześnie/ zmarłego Mateusza Dąbrowskiego (1985-2002)// wybacz mój drogi musisz się z tym/ uporać że nekrologi będą zawsze/ czymś więcej aniżeli współczesna poezja/ polska na którą nikt się nie rzuca” 
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, niezastąpiony w sierpniowych okolicznościach przyrody 


**********************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz