sobota, 2 listopada 2013

Miniony rok obrabował mnie doszczętnie
(Márai)

**********************************************************

Weil:

Pogodzić się z tym, że ci, których kochamy są śmiertelni. [nie]
Każdy człowiek, którego nie ma obok nas, może już nie żyć. [tak]

Płatonow, Rzeka Potudań:

Tego wieczoru Nikita nie zastał Luby, nie było jej w domu. Siadł więc na ławeczce przed bramą i zaczął czekać. Białe bułki położył sobie za pazuchę i grzał je tam, żeby nie ostygły do przyjścia Luby. Siedział cierpliwie do późnej nocy, obserwując gwiazdy na niebie i rzadkich przechodniów. Słuchał bicia miejskiego zegara na dzwonnicy, szczekania psów na podwórzach i owych cichych niejasnych odgłosów nieistniejących we dnie. Zapewne mógłby tutaj przeżyć w oczekiwaniu aż do samej śmierci.

Luba niedosłyszalnie pojawiła się w ciemności przed Nikitą. Wstał na jej widok, ale ona powiedziała: „Niech pan lepiej idzie do domu” – i zapłakała. Poszła do swego mieszkania, a Nikita, zaskoczony, czekał jeszcze chwilę na dworze i powlókł się za Lubą.

- Żenia umarła – powiedziała mu Luba w pokoju. – Co ja teraz zrobię?

Nikita milczał. Za pazuchą leżały ciepłe bułki, nie wiedział, czy wyjąć je zaraz, czy już teraz nic nie potrzeba. Luba położyła się w ubraniu na łóżku, odwróciła się twarzą do ściany i płakała cicho, prawie się nie ruszając.

Nikita długo stał sam w ciemnym pokoju, krępując się przeszkodzić w cudzym strapieniu i smutku. Luba nie zwracała na niego uwagi, ponieważ smutek własnego nieszczęścia czyni ludzi obojętnymi wobec wszystkich innych cierpiących. Nikita bez pytania siadł w nogach Luby i wyjął bułki zza pazuchy, aby gdzieś je położyć, ale chwilowo nie znajdował dla nich miejsca.

- Zgadza się pani, żebym ja teraz z panią był? – rzekł Nikita.
- A co pan będzie robił? – zapytała Luba zalana łzami.

Nikita pomyślał chwilę, obawiając się, że może się pomylić albo też przypadkiem obrazić Lubę.

- Nic nie będę – odparł. – Będziemy żyli jak zawsze, żeby się pani nie męczyła.
 Tłum. Seweryn Pollak


**********************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz