Dzisiaj około 16.00 jeszcze tylko w tramwajach na ekranowym pasku wyświetlał się nius-suchar: „Clinton czy Trump? Amerykanie wybierają prezydenta”.
Babcia za to powitała mnie w progu tekstem absolutnie bieżącym: No i co? Nie przeszła jednak kobieta na prezydenta w Stanach!
Oj, nie przeszła. Przeszedł dinozaur. A Hilary pozostało tylko uszanować jak Sokratesowi wolę większości w tej potwornie przykrej sytuacji.
I niby wszystko jak zwykle: posiłek dla gołębi i zakupy do przodu, bo święto („Zostało coś jeszcze?” woła dowcipnie starszy pan na widok mojej sylwetki cienkiej, sprężynującej, objuczonej siatami z wszystkich stron. „Niewiele!”, odkrzykuję też dowcipnie. „To się muszę pospieszyć”, pan się śmieje).
Ale jeszcze poczta. Tam panie bardzo miłe, o gołębich sercach, które na moje szczęście wykazują się wyrozumiałością ponadprzeciętną i cierpliwie znoszą stan stuporu, jaki mnie ogarnia, i nie mogę nad nim zapanować, w reakcji na zaskakujący (dla mnie) widok, centralny zresztą, nadający poczcie rangę placówki strategicznej w obliczu zagrożenia naszej ojczyzny, rozbiorowego na przykład, i brakuje tylko Matejki na ścianie.
Cała lada wypełniona jest po brzegi książkami-niezbędnikami dla klientów (Polek i Polaków), których naszła faza gwałtownego patriotycznego wzmożenia, a jeśli nie naszła, można kupić na potem, a nuż najdzie. Jest tam wszystko, do wyboru, do koloru: Księga małego patrioty, Księga patrioty (podtytuł: „Gdy myślę ojczyzna…”), Bohaterskie akcje żołnierzy wyklętych, Żołnierze niepodległości 1914-1918, Kronika dziejów Polski, Przebudzenie Polaków, 1920 Prawdziwy Cud na Wisłą itd. oraz liczne kolorowanki patriotyczne.
To by było tyle na dziś. A na ekranie tramwaju było coś jeszcze o Węgrzech i o ministrze Radziwille, no i o tym, że Muzeum Archeologiczne UJ dostało tysiące zabytków z Jordanii.
**********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz