To się działo w pewnym dzikim kraju dawno temu, jeszcze zanim się urodziłam:
Rozpoznanie: stenosis mitralis. Klatkę piersiową otwarto w sposób typowy. Po blokadzie ujścia przeponowego otwarto worek osierdziowy. Założono szew kapciuchowy i klem Satyńskiego na uszko lewe. Nacięto ścianę boczną uszka i wprowadzono palec wskazujący do przedsionka lewego.
Ujście żylne przepuszcza palec wskazujący, zrośnięte jest w obrębie spoidła przedniego. Palcem nie udało się rozwarstwić zastawki, wobec tego wprowadzono gilotynę i przecięto spoidło przednie, tak że ujście lewe stało się drożne na 2 i pół palca. Uszko zaopatrzono podwójną warstwą szwów. Klatkę piersiową zamknięto w sposób typowy.
Półtora roku później (nadal mnie nie ma):
Chory, który w styczniu ubiegłego roku poddany
został commissurotomii z powodu zwężenia lewego ujścia żylnego zgłosił się do
Kliniki w celu kontrolnego przebadania. Stwierdzono wyrównanie krążenia, znaczną dalszą poprawę stanu chorego – czego wyrazem jest choćby duże zmniejszenie się sylwetki serca w obrazie radiologicznym. Chory zostaje wypisany z Kliniki dla dalszego leczenia sanatoryjnego. Występujące u chorego napady częstoskurczu ponadkomorowego nie stanowią przeciwwskazania do takiego leczenia, a cofają się po zastosowaniu pronestylu.
A to już dobrze pamiętam:
Rozpoznanie: Vitium cordis mitrale. Fibrillatio atriorum. Anaemia sideropenica.
Stosowane leczenie: wykonano wszczepienie sztucznej zastawki serca typu Sorin Nr 29 w pozycję mitralną z powodu restenozy lewego ujścia żylnego.
Przebieg pooperacyjny powikłany niedokrwistością niedobarwliwą wymagającą substytucji żelazem. Dalsza rehabilitacja wewnątrzszpitalna bez powikłań.
I nius z wczoraj:
Obejrzałam film Bogowie (wreszcie), z podskórnym oporem (strachem!) przed, z dużym przejęciem w trakcie, na koniec - z wielką ulgą. Nic tu nie jest przereklamowane: ani film, ani Kot, ani scenariusz. Wielki szacun.
**********************************************************