Mam nadzieję, że Olga Tokarczuk, pozazdrościwszy tuzom w rodzaju bajkopisarza Hansa Christiana Andersena, a także niebajkopisarza Tomasza Manna czy Gombra (spod znaku Kronosu), lub nawet bez zazdrości, tylko z autentycznej fizjologicznej potrzeby, nie zaczęła pisać offlajnowo, w skrytości gabinetu swego najważniejszego dzieła, intymnego dziennika, w którym notuje skrzętnie, czy stolec był, czy nie, i czy był zadowalający, jeśli był. Nad Szczepanem Twardochem się na razie nie zastanawiam.
**********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz