środa, 5 listopada 2014

Ściemnia się

**********************************************************

Ściemnia się, ściemnia. I to grubo. Od początku do końca. Absolutnie. Zbiorem kopii okazują się nie tylko miniatury ulubionych obrazów piwowara i kolekcjonera, Hermanna Raffke, rodem z Lubeki, umieszczone na jego własnym portrecie, zamówionym u artysty Heinricha Kürza, który uwiecznił Raffkego w gabinecie, w otoczeniu posiadanych przez niego płócien - ostatecznie zbiorem falsyfikatów okazuje się cała gromadzona przez lata kolekcja. Jaka piękna katastrofa! 

W tym kontekście jedynym autentykiem (który zresztą – jakżeby inaczej - ulega zniszczeniu) staje się w całej kolekcji paradoksalnie obraz reprodukujący zbiór, choć zminiaturyzowane repetycje „oryginałów” wykonane przez Heinricha Kürza kryją także, co szybko dostrzeżono, niespodzianki. 

Jak wygląda ten obraz? Obejrzyjmy. Achtung wszyscy, wyłączmy komórki, chwyćmy lupy i wytężmy wzrok - oto mamy Gabinet kolekcjonera w pełnej krasie (czyli zanim oblano płótno czarnym jak smoła  atramentem):



"Czym się różnią te dwa obrazki?" Zwykle fajką w buzi Giocondy. A Gabinet kolekcjonera to jest zabawa duuuużo, może nawet duuuuużo lepsza. Jaka? Dobrze ujął to krytyk, Lester K. Nowak: 
„Nie chodzi tu – jak mylnie przypuszczałem dziesięć lat temu, po raz pierwszy analizując dzieło – o ironiczny zabieg, mający na celu dosadne przypomnienie idei, bez wątpienia kuszącej, ale i nie przekraczającej własnych ram, czyli idei „wolności artysty” wobec świata, który w merkantylnej swej naturze obciążony jest koniecznością reprodukowania; nie chodzi tym bardziej o pewną historyczno-krytyczną perspektywę, narzucającą twórcy niemożliwe do wypełnienia dziedzictwo nie bardzo wiadomo jakiego „złotego wieku” czy też „raju utraconego”; wręcz odwrotnie – mamy tu do czynienia z procesem wchłaniania, zawłaszczania w spekulatywnych celach: jest to jednocześnie dążenie ku Innemu i Kradzież w prometejskim sensie tego słowa. Bez wątpienia działanie takie – o naturze bardziej psychologicznej niż estetycznej – łączyć się musi z dostateczną świadomością własnych ograniczeń, by przy okazji zakpić z samego siebie i obnażyć fakt, iż jest ono tylko iluzją, prostym zaburzeniem widzenia, którego efektem jest jedynie trompe l’oeil; ale przede wszystkim należy w nim widzieć logiczną konsekwencję czysto umysłowej maszynerii, która determinuje precyzyjnie działania malarza: pomiędzy Anch’io son’ pittore Corregia a J’apprends à regarder Poussina przebiegają kruche granice, wyznaczające wąskie pole wszelkiej kreacji, a poszerzanie ich w nieskończoność skończyć się musi Milczeniem – autodestrukcyjnym, narzuconym sobie dobrowolnie milczeniem, w jakim, ukończywszy dzieło, pogrążył się Kürz”. 
George Perec, Gabinet kolekcjonera

**********************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz