*********************************************************
...czyli próbka tego, jak Thomas Bernhard masakruje Martina Heideggera:
Heideggera postrzegam zawsze jako filozofa siedzącego na swojej szwarcwaldzkiej ławeczce, obok żony, która, ogarnięta perwersyjnym entuzjazmem dla robienia na drutach, nieprzerwanie robi mu na drutach zimowe skarpety z wełny własnoręcznie przez nią uzyskanej z Heideggerowskich owiec, która mu wszystkie mycki dziergała szydełkiem.
Heidegger utrzymywał swój dwór i kazał się łaskawie podziwiać gawiedzi: Heidegger śpi, budzi się, wkłada kalesony, podwija podkolanówki, zdejmuje z głowy szlafmycę, trzyma szlafmycę w rękach, chodzi przed domem, chodzi za domem, idzie do domu, miesza łyżką w zupie, pochyla się, napręża, rozpręża...
i tak dalej. Jest tego trochę. Dotyka także meritum.
*********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz