sobota, 21 maja 2011

Any questions?

*********************************************************

Gdy ogarniam biografię Miłosza (w zgrubnych punktach), falujący włos mi się jeży. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że trzeba być zwierzem gruboskórnym, dużo (dużo!) poniżej naczelnych, z mocno niedostępną sferą abstrakcji, żeby znieść coś takiego i nie tylko żyć dalej, ale żyć jeszcze i jeszcze, tak zachłannie - przekroczyć dziewięćdziesiątkę. Jakieś wojny dwie porąbane, deportacje, masowe mordy, multitotalitaryzmy, wreszcie potworna choroba żony. Fuck.

Z drugiej strony rację ma Gombro, pisząc, że nadawanie tamtemu światu demonicznej nieomal wyjątkowości to przesada.
"Rewolucje, kataklizmy - cóż znaczy ta pianka w porównaniu z fundamentalną grozą istnienia? Zapominacie, że w najbliższym szpitalu dzieją się nie mniejsze okrucieństwa. Mówicie, że giną miliony? Zapominacie, że miliony giną bez przerwy, bez chwili wytchnienia, od początku świata. Przeraża was i zdumiewa tamta groza, ponieważ wyobraźnia wasza zasnęła i zapominacie, że o piekło ocieramy się na każdym kroku."

I to Gombro - Gombro ma rację.

Że powinnam mieć inne problemy? Jak (nie)moje koleżanki z pracy? Mam to gdzieś. A kto pyta, niech spada.

*********************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz