poniedziałek, 3 maja 2010

Spacer bez otocjana

*********************************************************

- Tu byłem - przekaz kosiarza jest zawsze bardzo jasny. Po ogolonym gładko skwerku uwijają się teraz ruchliwe kawki, wywlekając posiekane przez kosiarkę trupy dżdżownic i koników polnych, jeszcze ciepłe. Spijają zbełtany sok, wyciśnięty świeżo z miąższu mrówek, biedronek i innych żuczków. Krzątają się mechanicznie, jak wyspecjalizowana ekipa kompetentnych, ptasich grabarzy. Czarne na szczeciniastym zielonym. Rytuał po masakrze. Odruchowo zawieszam na nich wzrok. Niecierpliwe szarpanie za rękaw ściąga mnie z powrotem na chodnik. - Słuchasz mnie? - Jasne, słucham. Mówienie wyłącznie prawdy jest wyjątkowo nieetyczne. Skoro słucham, muszę iść dalej. Trudno. Usiłując wyrównać krok, potykam się niefortunnie i na moment tracę równowagę. Odzyskuję ją wprawdzie sama, ale i tak muszę przyjąć dookolne akty pomocy, za które wdzięcznie dziękuję. Nie ma za co? Nie będę polemizować. Już po akcji, odyseja w toku. Czy mam w oczach metalowe opiłki? Wzrok wędruje nie tam, gdzie powinien i nie mogę nad nim zapanować. Po lewej: tatko-triumfator, cały w skowronkach ulgi, że własne, złachane dzieciństwo ma już szczęśliwie za sobą i że teraz to on jest pocieszycielem, zbawcą i sędzią sprawiedliwym dla wszystkich nam raczkujących (głównie osobistych jednakże, krzepkich i dobrze odżywionych). W tle tatki sprinter-amator, przyduszony nagłą potrzebą organizmu, na finiszu galopu życia w stronę rozłożystej akacji (parawanu), liczy w duchu na czapkę-niewidkę gratis - jeśli zdąży - od matki natury. Dalej rozkołysany, opleciony roztańczonymi kablami, wykończony słuchawkowym pałąkiem - ktoś. Edukacyjny dialog z mijanego telewizora (- Chyba nie pozwolicie, żeby ona zniszczyła wasz projekt lub co gorsza waszą przyjaźń. - Masz rację, kochanie, nie możemy na to pozwolić, co ja bym bez ciebie zrobił.) Oraz dialog z mijanej ławki, przeistoczonej naprędce w kameralną, wyspecjalizowaną czytelnię łatwopalnych gazetek reklamowych (- Miska podwieszana Afrodyta. - Fajna, dają miskę plus deskę sedesową). Atak na rękaw, znowu. - Słuchasz mnie? - Jasne, słucham. Mówienie wyłącznie nieprawdy jest etycznie niedopuszczalne. - Czytałam gdzieś, że najlepszy słuch spośród ssaków ma kręgowiec o nazwie otocjan, podobno słyszy ruch pod ziemią na głębokości pół metra. - I co z tego? - Nic, chcę tylko powiedzieć, że są lepsi słuchacze niż ja.



*********************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz