Chodzę wśród ludzi, którzy przywiązują psy do drzew i żałuję, że nie świecą na czerwono. Co bym wtedy zrobiła? Odłowiłabym ich po kolei, a następnie zmodyfikowałabym im mózgi poprzez resocjalizację, a jeśli ta by zawiodła, to nawet chirurgicznie. Skazuję pana/panią na intensywny rozwój przez przeczytanie „wspaniałej powieści o robactwie”, tj. Przemiany Franza Kafki, na początek. Tyle moje niewinne fantazje. A w realu?
Jak czytam Kafkę, to zawsze czuję się pretensjonalna z tymi swoimi naiwnymi zdziwkami w stylu mała megi o o o o o, że świat jest irracjonalny. To przez tę Kafki „dorosłość”, co tak męczy i denerwuje, bo Kafka się nie bawi nawet przez chwilę.
Weźmy sobie na przykład taki tekst, jak Mieszaniec, który czytam pierwszy raz, dzięki temu, że PIW zaszalał na swoje 70-lecie (dziękujemy ci, Instytucie!) i wydał tom zbiorowy Franz Kafka. Opowieści i przypowieści, „stanowiący - co należy podkreślić - najobszerniejszy zbiór opowiadań i najróżniejszych notatek ze spuścizny Kafki, jaki ukazał się w Polsce” (Karol Sauerland, Posłowie).
Więc Mieszaniec zaczyna się tak (niezawodnie po kafkowsku):
Mam osobliwe zwierzę, na wpół kociaka, na wpół jagnię. Jest to spadek odziedziczony po moim ojcu. Ale rozwinęło się ono dopiero teraz, za moich czasów, wcześniej było o wiele bardziej barankiem niż kociakiem. (…)
Żeby dojść do (niezawodnie kafkowskiego) zakończenia:
Być może nóż rzeźnika byłby dla niego wybawieniem, ale jako mojemu spadkowi zmuszony jestem mu tego odmówić. Toteż musi czekać, aż oddech sam w nim zgaśnie, choć czasami patrzy na mnie jakby rozumnymi oczami człowieka, wzywającego do rozumnego działania.Franz Kafka, Mieszaniec, przekład Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska w: Franz Kafka, Opowieści i przypowieści, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2016
Doskonała lektura na wakacje!
**********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz