piątek, 11 marca 2016

moja północ, południe i zachód, i wschód

**********************************************************

Często w godzinach szczytu, kiedy ścisk jest tak duży, że ludzie stoją spłaszczeni, dociśnięci do wejścia korpusami jak sardynki w puszce, tramwaj nie może ruszyć, a wtedy się rozlega komunikat motorniczego: - Proszę odsunąć się od drzwi. 

OK, już się odsuwam, panie odźwierny, myślę, nie mogąc się opędzić od skojarzenia z Kafką, a ściślej mówiąc z historią, jaką kapelan więzienny raczy oskarżonego Józefa K. w Procesie. Odźwierny stoi przed prawem i nie chce wpuścić do środka (mówi, że teraz nie może) przybyłego z prowincji mężczyzny, ten postanawia czekać, odźwierny daje mu stołek i wskazuje, żeby usiadł obok drzwi, więc mężczyzna siada i siedzi tak kolejne dni i lata, próbując wiele razy uzyskać od odźwiernego pozwolenie na wejście, nudzi go prośbami, aż wreszcie dziecinnieje, głuchnie, traci wzrok, starzeje się, a gdy odźwierny dostrzega, że z mężczyzną już koniec, wtedy się pochyla i wrzeszczy mu do ucha: Idę, a wejście zamykam. 

Czytam zapis z 8 marca 2014: 
„Obudziłam się z zawrotami głowy. (…) Nie wiem dlaczego przypomniał mi się wiersz z dzieciństwa Dziad i baba Kraszewskiego, bez przerwy powtarzałam zapamiętane fragmenty”. 

Zatrważająca bajka, której nie znałam wcześniej. Znałam taką: 

ścierpły mi nogi 
obudziłem się 
z długiego 
niewygodnego snu 

w świecie czystym 

świetle 
nowo narodzonym 
w Betlejem a może 
w innym „podłym” mieście 

gdzie nikt nie mordował 
dzieci 
ani kotów 
ani żydów ani palestyńczyków 
ani wody ani drzew 
ani powietrza 

nie było przeszłości 
ani przyszłości 

trzymałem za ręce 
tatę i mamę 
czyli Pana Boga 

i było mi tak dobrze 
jakby 
mnie nie było 
                  BAJKA, Tadeusz Różewicz 

**********************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz