Więc chromolimy z babcią ZAKAZ KARMIENIA GOŁĘBI, tabliczkę-samowolkę, ordynarną amatorszczyznę z powyłamywanymi nogami w literach A (niektórych). Nie po to babcia gromadzi skórki, które odkrawa od kromek, robiąc sobie kanapki na śniadanie, i nie po to je tnie ofiarnie na kawałki, a następnie odkłada do papierowych torebek, żeby je później zmarnować, nie wysypując ptaszkom, ptaszętom, kiedy idziemy na spacer - sroczkom, kawkom, a TAKŻE gołębiom, których karmienia nie życzy sobie autor tabliczkowego performensu, na widok którego babcia stuka się wymownie w czoło. Wymieniamy znaczące spojrzenia, po czym kucam i odwracam torebkę do góry dnem. Słychać frrrr (wtedy babcia recytuje wierszyk o sroczce, co warzyła kaszkę, sparzyła sobie ogonek i ogólnie narozrabiała). Sroczki fruną, my dzielnie stoimy, pełniąc wartę, żeby jakieś smutasy nie pozazdrościły ptaszkom imprezki.
Babcia płacze, jak sobie przypomni o Mariusie, zdrowej dwuletniej żyrafie, którą ubito z rozmysłem, dokładnie w taki sposób, jak się ubija w rzeźni zwierzęta „przemysłowe”, tyle że publicznie, na oczach gapiów, licznych rodzin z radosnymi pociechami (kolejny performens), a następnie poćwiartowano jej ciało, też publicznie, żeby je potem rozparcelować w funkcji posiłku pomiędzy pozostałe zwierzęta w kopenhaskim zoo. Co za real!
[Uwaga - dam pracę:Zoo zatrudni specjalistów-rzeźników do rozbioru (trybowanie, klasowanie) i uboju (ozory, podroby, jelita, podrywanie sadła). Wymagana umiejętność posługiwania się nożem. Atrakcyjne warunki zatrudnienia!]
Babcia szlocha, jak sobie przypomni o słonicy, którą skazano na śmierć przez powieszenie (za pomocą dźwigu) i wykonano wyrok, ale dopiero za drugim razem, bo za pierwszym urwała się lina i słonica upadła z wysoka, łamiąc sobie wszystkie cztery nogi. To był wyrok za zabicie przez nią pomocnika tresera, który myślał dokładnie tak samo, jak ludzie, odwiedzający dawno temu pierwsze w Europie ogrody zoologiczne – że zwierzęta są po to w zoo (albo w cyrku), żeby można było je obrażać jak niewolników.
Babcia w ogóle więcej płacze, od kiedy ją potrącił jeden palant w wielkiej srebrnej furze, która się ledwo mieściła na osiedlowej uliczce.
**********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz