*********************************************************
No więc nie porzucam na razie miasta, w którym się nie urodziłam, by poświęcić się zbieraniu grzybów i przedzieraniu się przez paprocie, jak również ogólnej analizie sensu mijanych krajobrazów. Z powodu braku żalu wypisanego w oczach, staję się łatwym żerem dla osiedlowej nocy, która uczepiła się mnie do tego stopnia, że nie pomaga gwałtowne i specyficzne wyrzucanie rąk w celu opędzenia się od jej namolnej konsystencji. Mimo wrodzonej mrukliwości, chce przegadywać ze mną wszystko wte i wewte. Znów mam szansę na pójście spać w pełnym świetle wczesnego poranka, bo podobno zanosi się na słońce. Może przyśni mi się rzeka w gęstym lesie, żebym dała radę pójść pod prąd, a w tej rzece nagle taki ktoś, kogo bym chciała zobaczyć.
*********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz