Babcia pociąga nosem, bo każdy by pociągał, gdyby tak metodycznie wyziębiał własne mieszkanie. Wietrzenie to jest babci mania. Systematycznie wyciąga pościele, futra, koce i wietrzy, wietrzy, wietrzy. I już tylko smog, jego natrętna obrzydliwość, sącząca się toksyczność, wciskająca się nawet przez szczeliny, a co dopiero przez okna otwarte na zachętę, już tylko taka wizja trującego wyziewu wpychającego się podstępnie do środka, to jest jedyny argument, przy pomocy którego można powstrzymać babcię od otwierania okien, zwłaszcza gdy jest ziąb i szaruga. Za każdym razem, gdy wchodzę, babcia pyta z nadzieją: – Może nie ma już dziś tego smoka? A szynkę kupiłaś?
Szynkę tak, stojąc jak zwykle w ogonku w karłowatym pieprzniku nieopodal, wypełnionym po brzegi mięsem ludzkim i zwierzęcym, w tym moim aktualnie. Patrząc na perwersyjne miksy mięsne wołowo-wieprzowo-cielęce plus gęsie i indycze oraz kurze, a także słuchając niewiarygodnych miksów stylistycznych, przynależących do nieprzystających do siebie nijak językowych porządków: „Poproszę gęsią szyję”. „Szyjkę gąski? Przerąbać? Na pół czy na trzy?” – I co? Przerąbała? – pyta babcia, gdy jej to opowiadam po powrocie.
Jestem dla babci dzieckiem z jednej strony („Mówię ci, żebyś wiedziała coś o życiu”), a z drugiej wyrocznią, postacią wszechwiedzącą, znam się na telefonach i innych urządzeniach, na stu tysiącach spraw („A jak mnie boli pępek, taki zwinięty mam jakby, to co byś zrobiła?” „No, wzięłabym nospę chyba”. "O, ty mi zawsze dobrze poradzisz".)
Babcia krople do nosa wlała sobie do oczu i trzeba było przemyć oczy wodą. „Człowiek jest taki kruchy, byle co mu zaszkodzi, a oni jeszcze się zbroją, rakiety jakieś pancerne wymyślają, czołgi produkują… A jakbyś znowu miała grypę żołądkową, to pamiętaj tylko pepsi-cola. Mówię ci, żebyś wiedziała coś o życiu”. Babcina porada.
**********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz