środa, 6 stycznia 2016

Czemuś mnie

**********************************************************

Kiedy poseł Ryszard Czarnecki mówi „w zgodzie”, to ja słyszę „w zygocie” i staje się to nawet symboliczne. A poza tym włos mi się jeży, jak słyszę takie życzenia o charakterze powszechnym wypowiadane nagminnie na okoliczność Świąt i rozpoczęcia się nowego roku: „Żebyście spełniali odważnie swoje marzenia, jakiekolwiek by one nie były”. Może jednak nie wszystkie, dodaję wtedy w duchu, tych co bardziej krwiożerczych raczej nie. 

I po Świętach. Trzeba zdjąć kropidło z pawlacza, mówi babcia, bo Świąt konsekwencją jest wizyta pasterzy naszych dusz. „Prosimy o przygotowanie stołu nakrytego białym obrusem, na którym prosimy żeby znajdował się Krzyż, zapalone świece, woda święcona i kropidło oraz Pismo święte. Prosimy także aby na czas „kolędy” zamknąć w odrębnym pomieszczeniu psy i koty oraz wyłączyć odbiorniki radiowe i telewizyjne [gdyż zwierzęta nie mają dusz, podobnie jak odbiorniki]. Z Bożym błogosławieństwem Duszpasterze” 

Żeby wspiąć się na pawlacz, muszę odłożyć na chwilę Amosa Oza, „Judasza”, w którym akurat teraz Gerszom Wald mówi do Szmuela: 
„Pański Jezus był marzycielem, może nawet największym z marzycieli, którzy chodzili po ziemi. Ale jego uczniowie już nie. Byli żądni władzy, aż w końcu, do czego żądza władzy zawsze prowadzi, zaczęli przelewać krew”. 
Amos Oz, Judasz, Dom Wydawniczy REBIS, 2015 tłum. Leszek Kwiatkowski 
Aha, do sałatki były ziemniaki tajfun zakupione u pana Tadzia. 


**********************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz