*****************************************************************
Jest ósma po południu, kiedy czytam, jak kwakier Stone mówi cicho: „Potrzebny mi owies.” I jest bardziej skupiony niż zwykle, bo zdaje sobie sprawę z powagi podjętej przed chwilą decyzji.
Trwa wojna, z powodu której cierpią ludzie i cierpią zwierzęta. Co do ludzi, kwakier nie ma złudzeń – są w większości aktywnymi oprawcami, ale zwierzęta budzą w nim niekłamane współczucie, wielkie jak otchłań. Dlatego czuje radość, gdy udaje mu się przywrócić do życia zmasakrowaną klacz, nad którą pastwił się regularnie pewien stajenny ordynus. Otacza klacz opieką, troszczy się, żeby odżyła. Próbuje też skwapliwie socjalizować prymitywnego sadystę-pasibrzucha, to znaczy tego stajennego, nakazując mu, żeby dbał o konia. Lecz trwa wojna i któregoś dnia Stone musi zmienić kwaterę. Musi znowu zostawić klacz na wyłącznej łasce stajennego, który nie omieszka wykorzystać tej sytuacji w celu odreagowania na koniu, pod nieobecność Stone’a, wszystkich swoich nikczemnych zawiści. Koń przechodzi gehennę po raz drugi. Sytuacja na froncie sprawia, że Stone nie pojawia się w okolicy przez dłuższy czas, jednak gdy tylko znajduje wolną chwilę, jedzie na starą kwaterę, żeby sprawdzić, co dzieje się z koniem. Zwierzę ledwo trzyma się na nogach, oczy ma zaciągnięte mętną błoną. Słabo rży, widząc przyjaciela, kładzie mu na ramionach ciążący kamieniem pysk.
– Nic tu nie jestem winien – bezczelnie wyjaśnia Stone’owi stajenny. – Nie wydają nam owsa.
- Dobrze – odpowiada Stone – sam znajdę owies.
Potem wychodzi i po kilku godzinach jest widziany przed ostatnim, najbardziej niebezpiecznym odcinkiem frontu, przez który decyduje się przebić. Wtedy właśnie na pytanie: „Po co?” mówi głucho: „Potrzebny mi owies.” I jest bardziej skupiony niż zwykle. I wygląda – jak mówią świadkowie – jakby nosił żałobę po samym sobie. Stąd wiadomo, że wiedział, co robi.
Następnego dnia żołnierze znajdą go zabitego za kierownicą samochodu.
*****************************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz