niedziela, 13 listopada 2011

Co się stało w nieprowincjonalnym miasteczku oraz wyrok

*********************************************************

Wszystko wskazuje na to, że krytycznego poranka wyszła z domu sama bez psa, to znaczy tak jak zwykle, ponieważ psa własnego nie posiada, ani też nie dorabia jako wyprowadzaczka psów cudzych, więc zaszło to, co raczej od poniedziałku do piątku, z małymi wyjątkami, działo się regularnie – wyszła z domu rano bez psa. Co było dalej, wiemy z zachowanego esa, wysłanego dziewięć po ósmej, bez przecinków – że wyminęła lamusa, który radośnie szalał z odkurzaczem do liści, ręczną dmuchawą, wymiatając z alejki co popadło, wywijał fantazyjnie, znacznie entuzjastyczniej niż zachodziła potrzeba, biorąc pod uwagę szerokość asfaltowej ścieżki, jak również rozrzut śmieci, a także listowia (w zasadzie odwrotnie). Skojarzył jej się z psiakiem, który z psychozą w oczach rozrabia w kupie liści opadłych, podgarniętych i w kopczyk utrefionych - bez wątpienia w tym celu, żeby jako zadymiarz mógł wystąpić w roli eksplodującej bomby, boom!, wywołać respekt poprzez zamęt. „Tonący pies plus wir równa się gość z dmuchawą po barki unurzany w pierścieniu poderwanych do lotu liści, a także różnych ochłapów. Co by było gdyby zaczął zdmuchiwać z asfaltu przechodniów?” - cytat z esa. Nie wiemy, gdzie skręciła, gdy już zdecydowała, że oprze się pokusie pogadania z koleżką na temat niewielkiego socjologicznego eksperymentu (przykład: Jesienna akcja oczyszczania alejek z przypadkowych oraz nieprzypadkowych przechodniów w celu umożliwienia spadającym liściom swobodnego i bezpiecznego lądowania). Tyle odsłania faktów wspomniany SMS, zachowany w komórce odbiorcy. Co zdarzyło się potem, możemy domniemywać, wyjściowym domniemaniem czyniąc bezdyskusyjnie to dotyczące niewinności, a także respektując elementarne ludzkie prawo do milczenia i do tajemnicy. Zagubiona musi się odnaleźć. Dlatego póki co zostanie osadzona w czarno-białej celi przestronnej, w której będzie chodzić po ziemi. Na to właśnie zostaje skazana - na po ziemi chodzenie, tylko tam. Tymczasem korzystając z przyznanego jej prawa do ostatniego życzenia, wyraża to życzenie, prosząc uprzejmie wszystkich o chwilę nieuwagi, w czasie której przymkną na moment oczy. Ona może wyrówna wtedy oddech.

*********************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz