piątek, 13 lutego 2009

Zadumka

*********************************************************

Wstać. Pożegnać się. Wyjść.
Prosty rytuał.
Przy którym nadal się potykam.


Piątkowy świat ledwo wystaje spod śniegu.

Wyobrażam sobie, że było tak:
Znany (Wielki) Reżyser, który jak zwykle coś kręcił, podszedł po raz kolejny do scenografa i dorzucił: aha, a jamy świata powykładaj śniegiem.

Muszę przyznać, że wyszło heroicznie. Jamy zdradziecko znikły. A zdezorientowana ludzkość zaczęła tracić grunt. Głównie pod kołami.
Więc to wystarczy, żeby wytrącić z równowagi?

Jeśli o mnie chodzi - ta scenografia podoba mi się bardzo.

Za oknem dumna, biała cisza. Wcale nie martwa. Żywa i wirująca.
Dla kontrastu: kiciuś leniwiec, ro-zwinięty na kaloryferowym zapiecku.

Nie mogę nie wykorzystać okazji – Różewiczowska biel na zakończenie dnia:)

* * *
biel się nie smuci
ani weseli
tylko się bieli

uparty
mówię do niej
że jest biała

ale biel nie słucha
jest ślepa
głucha

jest doskonała

i staje się
bielsza
powoli powoli

Tadeusz Różewicz

*********************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz