środa, 10 lutego 2016

Agat i szpagat (taki sznurek), czyli hicior i kicior w jednym stały domu, polskim domu

**********************************************************

Oto mama podała Ani flegazmulan. I bratu Ani też. Dzięki temu nie będzie musiała gotować dzisiaj obiadu. Rodzic troszczy się o swoje dzieci, kupując im flegazmulan, a następnie aplikując szczodrze w różnych okolicznościach życiowych od wczesnego dzieciństwa. Bo w dobrej rodzinie nie żałuje się dzieciom flegazmulan. To tyle reklama. No, wiadomo, reklamowy kit, w którym chodzi na wszystkich płaszczyznach o to, żeby kupić (kupić!) jakiś „zmulan”. 

Bo w dobrej rodzinie nie żałuje się dzieciom drogich leków, czasem mdląco słodkich, czasem gorzkich. Gorzkie, ale pomogą, a jak nie pomogą, to w razie czego obuchem można w łeb. Cel uświęca środki. To też kit jest, za który uważam film Moje córki krowy mimo wszystko. Mimo w punkt trafionej obsady, która owocuje aktorstwem bez zarzutu, wręcz soczystym, wyczarowującym toksyczną polską rodzinkę jak z obrazka, gdzie wszyscy są dla siebie wredni i obcesowi, ociekający jadem, w najlepszym zaś wydaniu litują się obłudnie nad krewniakiem, zawsze z obrzydzeniem. Pochwała wredoty? Apoteoza toksyn? Aż tak nie, ale w każdym razie bardzo udana próba ocieplenia ich szpetnego wizerunku. Ja tego nie kupuję. Wszystko spina sugestia, że to jest jednak wartość, ta mendowata rodzina, będąc rodziną właśnie. Jak już nas tak ograbi i tak nas okaleczy, że żadnej bratniej duszy nie potrafimy sobie znaleźć w wielkim świecie, wtedy właśnie do niej będziemy mogli się zwrócić, żeby zapadłą piersią odetchnąć swojskim ściekiem. Jesteśmy groteskowi i to jest immanentne, wpisane w ludzką naturę, ale nie musimy być tak wredni oraz skretyniali, a jeśli jesteśmy, to nie jest takie proste, żeby to unieważnić, nawet śmierć nie ma takiej mocy.

Więc jeśli ktoś ma ochotę na autentyk, a nie na fałszywkę, na prawdziwą gorycz oraz miód, niepodrasowane pieprzem i cukrem pudrem jak w tym filmie, na matki, tatki i dziatki bez posypki i bez sosów żadnych maskujących najprawdziwszy smak, niech się weźmie za czytanie książki Łukasza Orbitowskiego pod tytułem Inna dusza. To jest hit. 


**********************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz