„Nie miałem żadnego pojęcia o zewnętrznym świecie – wiedziałem tylko, że jest wojna i stąd się biorą uchodźcy. Jeden z nich nazywał się Normand i wynajmował pokój u pana nazwiskiem Breton. To pierwszy kawał, jaki zapamiętałem”.Georges Perec, W albo wspomnienie z dzieciństwa
To jest wiedza bazowa – jest wojna, są uchodźcy. Stosunek do uchodźców stał się nagle, chcąc nie chcąc, uniwersalnym papierkiem, pokazującym zawartość human w human. I do tego doszło, że mam ochotę wtykać knebel ludzkim jednostkom, zaczynającym wypowiedź poufnym „szczerze mówiąc...”. Zaczynam bać się tego, co oznajmią za chwilę w monstrualnym bezwstydzie. A wstyd jest.
„On mówi, że jesteśmy rasistowskim narodem!” – krzyczy do telefonu pani z dziecięcym wózkiem, przebijając się przez wycie wiatru. No, jesteśmy. Jesteśmy pustynią, jak powiedziała niedawno ambasadorka Innego w naszym kraju, Olga Tokarczuk, w trybie przypuszczającym co prawda i nadziejnym, że może nie jest z nami aż tak źle. Bo jeśli Inny to woda, wtedy powstaje pytanie: Jak nawodnić pustynię? obrazujące potęgę zagadnienia. Jest od czego zacząć: niech Jakubowe Księgi zastąpią Sienkiewicza w procesie edukacji, czemu nie?
Będąc a m b a s a d o r e m, człowiek się upodabnia, przymuszony kontraktem albo nie, do tego, co akurat z większą lub mniejszą przyjemnością reprezentuje. I tak: Olga Tokarczyk wchodzi w skórę Innego, Szczepan Twardoch w skórę Mercedesa, a Joanna Koroniewska w ciuszki Barbie. To na przykład. Zwykłym śmiertelnikom pozostaje prosta radość, jakiej dostarczyć może tych parę kombinacji o logiczno-hipotetycznym charakterze, dopuszczalnych w tym kontekście – co by było, gdyby Szczepan Twardoch wybrał sobie jednak ambasadorowanie Barbie, a Joanna Koroniewska Innemu? No cóż, w takim wypadku Oldze Tokarczuk bez wątpienia ostałby się ino Mercedes. Tylko kto by wtedy dostał Nike?
**********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz