wtorek, 21 kwietnia 2015

Wpis, w którym nikt nie dotyka węzła fontazia pod szyją i nie prostuje się

**********************************************************

Jest więc tak: 

Jakub prosi ojca, by pozwolił mu zająć garaż na potrzeby warsztatu. Zygmunt w końcu się zgadza, ale wtedy swój sprzeciw zgłasza Zofia. Tomasz wypytuje Janusza o siostrę. 

To autentyczne streszczenie przeciętnego odcinka przeciętnego polskiego serialu (imiona tylko zmieniłam dla niepoznaki), a jego poziom abstrakcji jest w pełni kompatybilny z tym, co widzimy następnie na ekranie. Ciekawe, czy ktoś ma problem, żeby sobie odpuścić wejście w taką historię. Ktoś go ma? 

A teraz inny autentyk: 

Gascoigne znajduje wspólny język z Francisem Carverem, Sook Yongsheng działa na podstawie fałszywego wrażenia, a Quee Long daje mścicielowi pewną radę. 

Tak wygląda streszczenie przeciętnego rozdziału nowozelandzkiej powieści Wszystko, co lśni, porównywanej do serialu, napisanej przez Eleanor Catton, i jego poziom abstrakcji jest w pełni kompatybilny z tym, co czytamy następnie na permanentnym wdechu, w imię niezawalenia terminu wtajemniczenia w dalsze losy bohaterów książki (który jest zawsze ASAP, czyli JUŻ) zawalając terminy własne. I wiadomo, że mowa tu raczej o jakości klasy Breaking Bad albo True Detective itp., uściślając serialowe analogie. 

Skąd się bierze ta radość czytania pompowana przez Wszystko, co lśni w stanie czystym wprost do naszych czaszek oraz serc? Jest taki meta-dialog rozpisany na dwie postaci w tej powieści (jedna z nich to „postać planetarna”), które - spotkawszy się przypadkowo, mając przed sobą długi marsz i idąc w tym samym kierunku - postanawiają iść razem, a po wstępnych gadkach-szmatkach jedna mówi do drugiej tak: 
- A może poopowiadamy o sobie? Dzięki temu droga wyda nam się trochę krótsza.
- O sobie? To znaczy o naszym życiu?
- Tak… Ale możesz mi też opowiadać historie zasłyszane albo co tylko chcesz.
- Dobrze – odpowiedział nieco sztywno Moody. – Chcesz być pierwszy czy to ja mam zacząć?
- Ty bądź pierwszy – zdecydował Paddy Ryan. - Podaruj nam jakąś opowieść i zacznij ją snuć, żebyśmy zapomnieli o zmęczonych nogach i o tym, że idziemy.
Moody milczał przez chwilę, zastanawiając się, jak powinien rozpocząć.
- Próbuję się zdecydować, czy mówić całą prawdę, czy tylko prawdę – odrzekł po chwili. - Obawiam się bowiem, że w mojej opowieści nie uda mi się zawrzeć ich obu.
- Ejże… Prawdy nie potrzeba nam wcale – rzekł Paddy Ryan. – Czy ktoś coś mówił o prawdzie? W tym kraju jesteś wolny Walterze Moody. Możesz mi opowiadać takie banialuki, jakie tylko chcesz, a jeśli uda ci się je dociągnąć do rozstaju dróg w Kumara, to uznam, że wysłuchałem wspaniałej opowieści.
Eleanor Catton, Wszystko, co lśni, WL 2014 

Nie pamiętam, kiedy był ten rozstaj.


**********************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz