„Przyrodnik najpierw charczy, potem długo i boleśnie odchrząkuje, a mnie przypomina się Czarodziejska góra, byłby niezłym pacjentem i mógłby dostarczyć muzycznego podkładu. Niech się pan tak nie opiera, powiedziałby mu okrutny doktor w odpowiednim czasie, chociaż kto wie, może Przyrodnik z Nuwara Eliya przechytrzyłby kostuchę miksturą z arambelli i lokalnych ziół”.
Joanna Bator, Wyspa Łza, Wydawnictwo Znak
Przeczytałam wreszcie Wyspę Łzę, ale nie bardzo mam ochotę silić się na komentarz. Dlatego wybrałam ten fragment, w którym Joanna Bator odnosi się akurat do Czarodziejskiej góry Tomasza Manna (w książce jest mnóstwo odwołań do najlepszej literatury) i robi to właśnie w sposób, który jest reprezentatywny dla jej książki – mianowicie psując cały efekt, wypłukując przywołany obraz z jego oryginalnej mocy.
„Niech się pan tak nie opiera”?? „Powiedziałby”?? „Okrutny doktor”?? Smak tej sceny jest również w języku. „Niech się pan z łaski swojej tak nie stawia!” - taką frazę mam w głowie w tym miejscu (za tłumaczem Czarodziejskiej góry, Józefem Kramsztykiem), która za każdym razem wykręca mi nadgarstki jak osice. Behrens wrzasnął tak wtedy, gdy jego podopieczny w decydującym momencie zawalczył dramatycznie i za żadne skarby nie chciał umrzeć, zbłaźnił się w tej ostatniej chwili, zrobił scenę. Wtedy Behrens ryknął, co ryknął, chory ucichł i umarł spokojnie.
Może to nielogiczne, a jednak melancholia nie kojarzy mi się z rozlazłością. Ze skupieniem raczej. A ten tekst się rozłazi. I rozłazi w przykry sposób. Więc jak dla mnie jest tu jakiś fałsz, który bardzo dobrze pokazuje ta zamiana: „stawiania się” w „opór”, a Behrensa w „okrutnego doktora”.
Przy okazji - „zarzut okrucieństwa jest zarzutem dość sentymentalnym”. To też z Czarodziejskiej góry.
________________________________________________________
* Joanna Bator, Wyspa Łza, Wydawnictwo Znak
**********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz