środa, 26 lutego 2014

- Co to za pomysł, nazwać kontynent imieniem krowy *

**********************************************************

Pani Gorrie jest wrednym typem, żmijowatym bezinteresownie, i nie zatrudniłabym jej nawet do robienia mi kanapek w te dni, kiedy wychodzę z domu na długo. Kazałabym jej czytać Wydrążonych ludzi T. S. Eliota ("My jesteśmy wydrążeni ludzie/ My jesteśmy wypchani ludzie/ Wspólnie się wahające/ Głowy napchane słomą. Ach źle!/ Nasze wyschnięte głosy/ Kiedy wspólnie szepczemy/ Są ciche i bez znaczenia/ Jak wiatr wśród suchych traw/ Jak łapki szczurów na rozbitym szkle/ W naszej suchej piwnicy// Kształty bez formy, cienie bez barwy,/ Paraliż siły i gest zamarły") 

I Ziemię jałową też, a co:

„Mów do mnie. Czemu nigdy nic nie mówisz? Mów.
O czym ty myślisz? Co ty myślisz? Co?
Ja nigdy nie wiem, o czym myślisz. Pomyśl”.

Myślę, jesteśmy w szczurzej uliczce,
Gdzie kości zgubili umarli.

„Co to za hałas?”
                       Wiatr pod drzwiami.
„A teraz co za hałas? Co ten wiatr wyrabia?”
                       Nic, znowu nic.
                                                        „Czy
Ty nic nie wiesz? Nic nie widzisz? Nie pamiętasz
Nic?”

                       Pamiętam
Gdzie były oczy perły lśnią
„Czy jesteś żywy, czy umarły? Nic nie ma w twej głowie?”
                                                                                     Tylko
O O O O ten Szekspirowski rag –
Taki elegancki
Taki inteligencki
„I co mam teraz robić? Co mam robić? Co?
Wyjść tak jak stoję i iść po ulicy
Z włosami rozwianymi, tak. A co zrobimy jutro?
I co w ogóle mamy robić?”
                                             Ciepła kąpiel o dziesiątej;
O czwartej zakryte auto, jeśli ulica deszczem lśni.
I rozegramy partię szachów, sen ścierając z powiek
I oczekując pukania do drzwi.
T. S. Eliot, Ziemia jałowa (fragment)

* Tego nie powiedziała pani Gorrie (o Europie), tylko bohater innego opowiadania Alice Munro, ale mogłaby.

**********************************************************

poniedziałek, 24 lutego 2014

Być może zostanę jeszcze wiejskim głupkiem*

**********************************************************

"– Kiedy spotkaliśmy się wtedy w parku – zagadnęła mnie pani Gorrie – nie wracałaś przypadkiem z poszukiwania pracy? 
– Nie – skłamałam. Instynkt mi podpowiadał, żeby wobec niej zawsze kłamać. 
– To dobrze. Bo właśnie chciałam powiedzieć, że jeżeli się idzie szukać pracy, to wypada trochę się odstawić. Ale przecież na pewno to wiesz. 
– Tak. 
– Nie rozumiem tego, jak dziś niektóre kobiety wychodzą z domu. Ja bym za nic na świecie nie wyszła na płaskim obcasie i bez makijażu, nawet gdybym szła tylko po zakupy na obiad. A co dopiero, gdybym miała zamiar kogoś prosić, żeby mi dał pracę". 
Alice Munro, Cortes Island 


* "Być może zostanę jeszcze wiejskim głupkiem; aktualny, którego dziś widziałem, mieszka, jak się zdaje, w sąsiedniej wsi i jest już stary" - to z listu Franza Kafki do Maxa Broda, napisanego, gdy siedział na wsi u swojej siostry, Otli. 

**********************************************************

poniedziałek, 17 lutego 2014

„Ej, wy, chcecie wiecznie żyć?” – „Tak!”

**********************************************************

"Jedna prośba Anandy, wypowiedziana we właściwym momencie, mogła przedłużyć życie Buddy. Tak się jednak nie stało i Budda postanowił przejść w stan nirwany w ciągu trzech miesięcy. W relacji o ostatnim okresie życia Buddy nic mną tak nie wstrząsnęło, jak ta utracona sposobność. Losy mistrza spoczywały w rękach ucznia. Gdyby Ananda kochał go głębiej, jego miłość byłaby bardziej spostrzegawcza i Budda nie musiałby umrzeć. Oto przykład ilustrujący potrzebę miłości p r e c y z y j n e j. To uczucie nabiera sensu wraz z jego dokładnością, ratując życie ukochanej istoty lub utrzymując tę istotę przy życiu". 
Elias Canetti, Prowincja człowieka - Zapiski 


**********************************************************

piątek, 14 lutego 2014

Tołstoj na balu przebrany za chrząszcza

**********************************************************

Abstrahując od postmodernizmu i jego cwanych sztuczek: okazuje się, że bohaterowie bestsellerowych amerykańskich powieści z półki, która nie obraża (zasadniczo) inteligencji odbiorcy, a także nie zawodzi jego bazowych wyobrażeń (w miarę dorzecznych) o tym, czym być powinna dobra (choć nie-wybitna) literatura, chętnie dają się przyłapać z Tołstojem lub Bernhardem w lewej lub prawej dłoni, więcej nawet – podczytują tych autorów nieoglądani przez nikogo, pozwalając im filcować swoje umięśnione, ogarnięte umysły. Oto próbka, bez zdradzania, co było dalej: 

"Chcąc zwyczajnie wytchnąć od samej siebie, sięgnęła po Wojnę i pokój i na długo zatopiła się w lekturze. 
Autorka autobiografii zastanawia się, czy wszystko nie potoczyłoby się inaczej, gdyby wówczas nie dotarła do stron, na których Natasza Rostowa, najwyraźniej przeznaczona durnemu i dobremu Pierre’owi, zakochuje się w jego wielkim, wyluzowanym przyjacielu, księciu Andrieju. Patty tego nie przewidziała. W miarę jak czytała, strata Pierre’a odsłaniała się jak oglądana w zwolnionym tempie katastrofa. I chociaż prawdopodobnie sprawy wcale nie potoczyłyby się inaczej, jednak efekt, jaki wywarły na niej te strony, ich ważkość, był niemal psychodeliczny. Dopiero po północy skończyła czytać, wciągały ją teraz nawet opisy batalistyczne, a wyłączając lampę, z ulgą zauważyła, że w końcu zniknął zmierzch." 
Wolność, Jonathan Franzen 

To już reguła: nie mniej niż 600 stron. Czasożerne, opasłe tomiska – i Morfina, i Ości, i Cabré, i Wolność. Nie wybitne, ale (spoko) przeczytane. 


**********************************************************

czwartek, 13 lutego 2014

Ren ustrzelił człowieka

**********************************************************

"Ren imieniem Rudolf, który ciągnął sanie z trzema myśliwymi, zranił jednego z nich wystrzałem w nogę. Rudolf zaplątał się porożem w strzelbę i nacisnął spust".
Kiedy wreszcie wszystkie zwierzęta nauczą się strzelać? Kiedy wreszcie polującym myśliwym będzie grozić niebezpieczeństwo? Kiedy zwierzęta, jak rebelianci, będą kraść strzelby, żeby ćwiczyć się w strzelaniu? Zwłaszcza bydło rogate. Ale również przy pomocy palców i zębów można by strzelać do myśliwych. Co będzie, jeśli również niewinni ludzie na tym ucierpią? A ile niewinnych zwierząt…?
z Zapisków Eliasa Canettiego 

Kręcąc się przy Canettim, stwierdzam z całą pewnością, że tak - nieodmiennie kupuję takie obrazki:

"Jeśli wiemy, że wszystko jest fałszywe, jeśli jesteśmy w stanie wymierzyć rozmiary fałszu, wtedy i tylko wtedy upór ma sens: niekończąca się wędrówka tygrysa wzdłuż kraty, żeby nie przeoczyć jednej jedynej nikłej szansy ratunku".


**********************************************************