- Co pan robi od rana do wieczora?
- Doznaję siebie.
Ja doznaję obecnie Ciorana, O niedogodności narodzin, skąd pochodzi powyższy dialog. Żartów nie ma. Tako rzecze Cioran, uznawszy autora Zaratustry za stanowczo zbyt n a i w n e g o. I jest w tym przerastaniu mistrza zatrważająco przekonujący. Niech was te tytułowe radosne "narodziny" przypadkiem nie zmylą.
Ale ja chcę o poezji. To, co Cioran o niej pisze jest też "moje":
"Znam jedną tylko, całkowicie zadowalającą wizję poezji; to wizja Emily Dickinson, gdy mówi, że obcując z prawdziwym wierszem, czuje się tak zmrożona, że ma wrażenie, iż nie rozgrzeje jej już żaden ogień".
Jest to też dobry pretekst, żeby oddać jej głos - tej, co mrozi. I tak ostro się to czuje (jak mawiał ordynans Lermontowa, kiedy poeta pytał go, czy "rozumie" wiersze: "Gdybym rozumiał, to nie byłby wiersz"). Zatem teraz sama Dickinson w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka:
[335]
Nie to, że Umieranie boli
Bardziej niż Życie – na pewno
Boli jednak inaczej – to Ból,
Który dzieje się za Drzwiami – na Zewnątrz –
To – Obyczaj Południowy – Ptaka,
Który leci ku cieplejszym Rajom
Jeszcze zanim Mróz ściśnie – gdy my –
To te Ptaki, które – zostają –
Które drżą pod wrotami Zagrody
I czekają na niechętny Okruch –
Póki Śniegi litościwe – Upierzeniu
Nie przemówią wreszcie do rozsądku –
**********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz