*********************************************************
Nie wątpiłam, że Slavoj Žižek wykorzysta skwapliwie okazję i rozkoduje Jamesa Camerona po swojemu, odkrywając w jego "Avatarze", owinięte sprytnie w bawełnę, czysto rasistowskie treści. Wg Žižka, Cameron wskrzesza w tym filmie (trochę sklerotycznie) obciachowy, konserwatywny, (neo)kolonialny mit - mit dobrego białego człowieka, który wielkodusznie i wspaniałomyślnie ratuje z opresji biednych, zagrożonych autochtonów na obcym lądzie. Daje tym samym widzowi następujący podskórny przekaz: "Tylko biały może zapewnić tubylcom zwycięstwo i tylko on zasługuje na to, by poślubić księżniczkę. (...) Avatar oznacza cofnięcie się do naiwnych, kolonialnych narracji, które od dawna wydawały się już spoczywać w lamusie zachodniej kultury. Sympatia dla odmienności i 'natury' po raz kolejny okazuje się podszyta fantazjami o triumfie Zachodu." Žižek zasiadł do tego "zachodniego" dania ze swoimi zwykłymi sztućcami: demaskacją (szpikulco-widelec) i kompromitacją (nóż - fiński - z mocno zakrzywionym ostrzem) i - jak zawsze - pożarł je w całości, mimo braku apetytu (wręcz z awersją), z prostego socjologicznego obowiązku. Czy kogoś zaskoczył? Nie wiem.
Ale za to nabieram pewności (coraz bardziej), że w tym całym przestronnym kosmosie to my raczej jesteśmy sami. Z bardzo prostego powodu, oczywiście - drugiej takiej zaburzonej planety, stanowiącej realne zagrożenie przede wszystkim dla siebie samej (gdzie tu sens?!), wszechświat po prostu by nie zniósł. Zastanawiam się, czy to w ogóle jest możliwe do ogarnięcia przez średnio wrażliwy umysł - że galeria ludzkich zachowań jest w realu aż tak horrendalna, aż tak absurdalnie różnorodna, kosmicznie biegunowa, mieszcząca w sobie fakty, które logicznie po prostu się wykluczają, a jednak zachodzą na co dzień i równocześnie, jak ziemia długa i szeroka? Ktoś osiąga wyżyny tzw. ludzkich możliwości (np. tworzy coś na kształt Ich habe genug Bacha;), a w tej samej minucie przedstawiciel tego samego gatunku (czasem nawet ta sama osoba), wyposażony w taki sam ludzki potencjał, zarzyna swojego brata lub popełnia jakieś inne wyrafinowane, plugawe draństwo.
Oczywiście pytam retorycznie. Na odpowiedź nie liczę bynajmniej. Niech mi tylko nikt nie wmawia radośnie, że wszystkiego trzeba w życiu spróbować. Brrr. Jest multum rzeczy, na próbowanie których nie mam najmniejszej ochoty. Życie to sztuka wyboru. I szlus.
*********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz