*********************************************************
Przeglądam ocalonego poetę, który ma wielką umiejętność (a może defekt taki) bezstratnego kompresowania sensów, ekstremalnego tak bardzo, że balansuje na granicy milczenia. Nurkuje w język, jak do grobu, pozostając wielkim niespełnieniem dla wszystkich tłumaczy świata.
To, co zrobię za chwilę jest po prostu niewybaczalne: zacznę wiersz i go nie dokończę. Okaleczę go tylko po to, żeby wyszedł fajny kawałek o bogu (bo dalej już nie jest tak "fajnie"):
RAZ,
słyszałem go,
mył świat,
niewidzialny, całą noc,
naprawdę.
*********************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz